piątek, 26 września 2014

Prolog

  

  Piętnastego października to data, która zapisała się na kartach historii magii. Tego dnia przelała się krew niewinnych, a na niebie pojawiła się przerażająca zapowiedz nadchodzącej zagłady.
W ich niegdyś odważnych sercach wykiełkował strach, powoli i bezwzględnie niszczący resztki skrywanej wiary. Doskonale pamiętam ich zatrwożone twarze i oczy wypełnione łzami – wykrzywione z bólu, za to wciąż pozbawione jakichkolwiek emocji. Posłusznie oczekiwali na wyrok, który dla nich oznaczał wybawienie, uwolnienie od okrutnego świata, budowanego na kłamstwach i przemocy. Spostrzegłam, że w końcowych momentach życia podnieśli dłonie, a na ich ustach ostatni raz zagościły smutne uśmiechy.
Pozostała tylko nicość, bo całość bezpowrotnie przeminęła.

— A kim ja jestem?

  Nikim wartościowym, zwykłym pionkiem w brutalnej grze. Straciłam prawie wszystko, lecz nadal, w głębi mojej duszy, jest pewne światło, które napawa mnie przeświadczeniem, że uda mi się cokolwiek odmienić. Nie mogę porzucić nadziei, nie mogę się poddać. Muszę być silna dla osób, które poświęciły swoje istnienia. Zacznę żyć na nowo, przywrócę dawny porządek. Zrobię to dla nich, znajdę w sobie odwagę. Ponieważ byli bliscy mojemu sercu, a pamięć o nich nigdy nie zaginie.


_____________________________

  Zaczynam wszystko od nowa. Nie mam zielonego pojęcia, co z tego wyjdzie, ale jestem pełna optymizmu. Pierwszy rozdział pojawi się prawdopodobnie za tydzień. Pozdrawiam oraz zapraszam do komentowania.